Prawdziwie resztkowy waciak

Od roku mam swoją pracownię. 11 metrów kwadratowych raju. No może nie do końca. Życie “zero waste” rodzi pewne problemy. Zawaliłam ten mój raj pudłami z materiałami, których szkoda wyrzucić - nieużywanymi ubraniami, ścinkami i całym tym jakże przydatnym tkaninowym dostatkiem. Po roku użytkowania pracowni doszłam do wniosku, że tak być nie może. Nie da się zbierać w nieskończoność. Postanowiłam uszyć coś wykorzystując tylko to co mam w pracowni. Udało się w 99%.

Na tapet trafiła kufajka. Lubię szyć takie kolorowe waciaki. Wyszukałam tkaniny w niebieskim kolorze, na podszewkę wybrałam resztę niebiesko-miętowego materiału i wzięłam się do roboty.

Szycie resztkowca sprawia dużo frajdy. Z czegoś co było już tylko resztką, odpadem, ścinkiem powstaje coś nowego. Lubię iść na żywioł więc patchworkowy wzór powstał na podstawie tylko bardzo ogólnego planu. Poszczególne topy szyłam po kolei dopasowując je do przygotowanego wykroju. Przy ostatnim elemencie okazało się, że brakuje zielonej bawełny żeby rękaw był kolorystycznie zrównoważony w porównaniu z resztą kurtki. Musiałam więc posiłkować się zielonym lnem. Mimo wszelkich starań rękawy się od siebie różnią. Nie wiem czy to wada czy urok takiego resztkowca - nie nabrałam jeszcze dystansu do tematu. Kaptur i kolorystyczne wstawki zrobiłam z wiskozy. Kto szył kiedyś z wiskozy dobrze wie, że materiał ten jest “roztańczonym” materiałem. A mnie jeszcze pokusiło zrobić z niego lamówkę na plecach….. Doświadczenie rodzi się w bólach.

Szycie resztkowca jest również pewnym wyzwaniem. Materiały są różnej jakości, część to ścinki, część kupony. Jednym jest dużo, drugich tylko trochę. Zaplanowanie wzoru jest na prawdę trudne. Były momenty gdy siedziałam i zastanawiałam się, co zrobić gdy praca już zaawansowana a coś nie idzie, czegoś brakuje, jest inaczej niż zaplanowałam, czegoś nie przewidziałam. Człowiek uczy się wtedy kreatywnego myślenia. Ale z drugiej strony szycie z resztek zdejmuje ze mnie pewną presję, stres rodzący się z faktu, iż oto tnę piękny kupon materiału i jak rzeczywistość nie spotka się z wyobrażeniami to będzie szkoda. Tutaj może mnie spotkać tylko miłe albo bardzo miłe zaskoczenie. Wychodzę z poziomu ścinek ku lepszej jakości. To jest twórczo uwalniające.

niebieska patchworkowa kurtka z kapturem tył

Ocieplenie też było resztkowe i tak się składa że na rękawach innej grubości niż w reszcie waciaka. Pikowanie wymagało ode mnie dużo cierpliwości. Na szczęście przypomniałam sobie o istnieniu stopki z górnym transportem. Na co dzień haftuje swoje prace więc zdążyłam już zapomnieć jak to jest pikować puchate wypełnienie…..

Wymarzyłam sobie, że szwy konstrukcyjne będą ładnie wykończone więc obszyłam je lamówką. Częściowo lamówki przyszywałam ręcznie. Jedyne nowe elementy w tej kufajce to suwak i troczek do kaptura.

Naprawdę się napracowałam przy tej patchworkowej kufajce. Szyłam ją dużej niż się spodziewałam. Ale jak to w życiu bywa, podczas szycia rodziły się nowe pomysły. Mam już chęć na następną - bo ta znalazła od razu nowego właściciela.


NB Aby dodać komentarz trzeba wpisać tekst w pole Comments, kliknąć Post Comment a następnie podać swoje imię (name) i kliknąć przycisk na samym dole Comment as Guest.

Previous
Previous

Nauka patchworku w 3 krokach

Next
Next

Patchworkowa maszyna…