Zabierz swoją maszynę do szycia na warsztaty - to się opłaca!

Pamiętam jak na początku mojej patchworkowej drogi zapisałam się na warsztaty z jakiejś techniki patchworkowej. Na takie zajęcia przychodzą osoby o różnym stopniu zaawansowania - i początkujące, i takie już całkiem zaawansowane.

Bardzo się zdziwiłam gdy kilka osób wypakowało na początku spotkania swoje maszyny do szycia, pomimo, że organizator zapewniał sprzęt dla wszystkich uczestników. Nie bardzo rozumiałam po co ludzie przywożą z domu maszyny - umówmy się, wymaga to pewnego wysiłku organizacyjnego. Zapytałam Hanię, która siedziała najbliżej, ale wtedy usłyszałam jedynie krótkie - tak wolę.

Przez ostatnie 9 lat chodziłam na wiele warsztatów patchworkowych i krawieckich. Niektóre były takimi “pół-warsztatami” - uczestnicy musieli zapewnić sobie wszystkie narzędzia i materiały, niektóre były typu full-service czyli organizator zapewniał wszystko - ja miałam się jedynie na nie stawić. Na większości były osoby, które przyniosły swoje maszyny do szycia. Obserwowałam to przez wiele lat i teraz jestem przekonana, że to jest kluczowa sprawa w nauce szycia czegokolwiek.

Żeby ci to wyjaśnić na przykładzie cofnę się do momentu, gdy uczestniczyłam w kursie szycia bielizny w dużej szkole krawieckiej. Mieli oni tam do dyspozycji cały regał maszyn do szycia. Uczyłyśmy się szycia z różnych delikatnych tkanin i koronek. I to była chyba najtrudniejsza lekcja szycia w jakiej uczestniczyłam. Jeżeli szyłaś kiedykolwiek z delikatnych tkanin wiesz zapewne jak wymagająca to kategoria. Cieniutki materiał lubi zapierać się na ząbkach transportowych, jest wciągany przez igłę w płytkę ściegową - dzieją się straszne rzeczy. Wszystkiego można się oczywiście nauczyć i od tego jest taki właśnie kurs. Ale poza trudnością opanowania nowego materiału, kłodą u nóg okazały się maszyny. Cienkie tkaniny są jak papierek lakmusowy pokazujący jak dobrze rozumiesz maszynę na której szyjesz. Rozpaczałam na tych zajęciach - maszyna tworzyła własne koronki zamiast szwu, zrywała nici, igły się łamały - istny armagedon. Asia, która nas uczyła, cierpliwie tłumaczyła jak ustawić wszelkie możliwe pokrętła, jak nawlec nici (czasami trochę inaczej na każdej maszynie), jak się nawija szpulkę, jak odkręcić, jak przykręcić, wiedziała która maszyna ma jakie fochy i jak ją udobruchać. Znała maszyny na których szyłyśmy i wiedziała jak sobie z nimi radzić. Czasami się poddawała i ściągała z regału inny egzemplarz. Czasami z pozytywnym skutkiem, czasami nie. Taka rotacja maszyn jaka miała miejsce podczas tego kursu nie przydarzyła mi się nigdy. Można by pomyśleć, że to dobrze, że były maszyny do szycia na które można było wymienić tę, która nie współpracowała. Ale jak teraz o tym myślę to żałuję, że nie byłam tam z własną maszyną do szycia. Bo gdy wróciłam do domu i usiadłam w swojej mini pracowni nie wiedziałam jak namówić moją maszynę do współpracy z cieniutkimi koronkami. Niby miałam już podbudowę teoretyczną i praktyczną ale moja maszyna miała swoje fochy. Nie miał mi już kto powiedzieć jak sobie z nią poradzić. Musiałam zaczynać od początku.

Maszyny niby są takie same co do ogólnej zasady działania ale naprawdę bardzo się różnią. Gdy jesteś początkującą osobą, nie masz doświadczenia, które ci podpowiada, co może być przyczyną problemów z którymi się mierzysz. I kurs na którym uczysz się nowych technik szycia nie jest dobrym momentem, żeby się tego uczyć. Od tego są kursy obsługi maszyny. Jeżeli chcesz dobrze wykorzystać tematyczne kursy szycia to szkoda tracić czasu na sprawdzanie w instrukcji jak się nawleka nici. Powoduje to okropny stres, marnuje się czas zamiast uczyć się nowych rzeczy. Mówię to z własnego doświadczenia.

Teraz po prawie 9 latach postanowiłam zapytać inne doświadczone w szyciu kobiety co myślą na ten temat. Wiele z pytanych przeze mnie osób uważało zabieranie swojej maszyny na kursy za rzecz oczywistą. Więc jeśli jesteś początkującą osobą i lubisz uczyć się na cudzych błędach i czerpać z doświadczeń profesjonalistów zachęcam do zapoznania się z ich zgodnymi opiniami:


Czy masz prawo jazdy? A własny samochód? Jeśli tak, zapewne jeździsz nim prawie każdego dnia, wsiadasz, ruszasz i nie zastanawiasz się, gdzie u licha jest radio, jak włączyć klimatyzację, albo dlaczego sprzęgło działa dziwnie. Znasz swoje auto i czujesz się w nim swobodnie. Gdybyś miała pokonać trudną, nieznaną trasę, zapewne wolałabyś zrobić to we własnym samochodzie i nie przysparzać sobie dodatkowych problemów koniecznością zapoznawania się z nowym autem w trakcie podróży.

Podobna zasada dotyczy maszyny do szycia – nikt nie zna twojej maszyny lepiej od ciebie. Wiesz jak nawlec nitkę, wiesz z jaką prędkością szyje, znasz elastyczność pedału, potrafisz dostosować nacisk stopki i długość ściegu. Wiesz też, czy twoja maszyna miewa „humory” i jak temu zaradzić. Każdy model maszyny różni się od siebie. Ba! - każda maszyna z tego samego modelu jest nieco inna (te mikroskopijne różnice w dopasowaniu części naprawdę mają znaczenie). Udział w warsztatach szycia to taka podróż w nieznane, więc dobrze zabrać ze sobą sprawdzoną towarzyszkę – twoją osobistą maszynę, żeby oszczędzić sobie niepotrzebnych frustracji i móc w pełni skupić się na twórczym spędzaniu czasu.

Paulina Rogalska


Od wielu lat szyję na potrzeby domowe, lubię też szyć patchworki ze względów ekologicznych (staram się aby moja pasja szyciowa nie wpłynęła na ilość śmieci na wysypiskach). Dość często uczestniczę w różnych pokazach, kursach i warsztatach krawiecko-patchworkowych aby poznać nowe, inne sposoby na ułatwienie sobie pracy. Zawsze zabieram na szkolenia własną maszynę do szycia, pomimo pewnych niedogodności (większy i cięższy jest wówczas bagaż). Własna maszyna gwarantuje mi aktywny udział w szyciu już od pierwszej sekundy, bo nie muszę poświęcać czasu na poznawanie maszyny zastanej na warsztatach. Mam możliwość wypróbowania nowych funkcji w swojej maszynie, o których dowiedziałam się od instruktora lub uczestniczek kursu dzięki wymianie doświadczeń. Często też od razu sprawdzam czy narzędzia oraz pomoce omawiane na kursie pasują do mojej maszyny i czy warto je zakupić w przyszłości. Warto zabierać własną maszynę na szkolenia, bo zalety przeważają od tych kilku niedogodności.

Anna Karcz


Dla mnie największym plusem korzystania z własnej maszyny do szycia w trakcie warsztatów jest fakt, że nie muszę niczego odkrywać i tracić czasu na poznawanie nowego nieznanego mi sprzętu, czyli tego co nie jest mi w danym momencie potrzebne. Gdy korzystam z maszyny do szycia należącej do osoby prowadzącej szkolenie pojawiają się chwile frustracji związane z jakąś nieodgadnioną funkcję sprzętu, przyciskiem, który w mojej maszynie jest zupełnie gdzie indziej. "Walka" z maszyną ogranicza w jakiś sposób moje działania, zaburza percepcję i wtedy nie poświęcam się w całości zadaniu, które mam wykonać. Dla mnie na warsztatach najważniejsze jest skorzystanie z wiedzy osoby prowadzącej na 100% i skupienie się na sednie tematu, który mnie zaintrygował na tyle, by skusić się na udział w warsztatach i poznać nową technikę patchworkową. Wiedzę najlepiej przyswajam i poszerzam, gdy czynniki zewnętrzne nie zakłócają mojego działania. A taki spokój daje mi moja własna, dobrze oswojona maszyna do szycia.

Anna Zychora-Duda


Na warsztaty patchworkowe warto zabrać własną maszynę do szycia, ponieważ:

  • Pozwala pracować na znanym, sprawdzonym sprzęcie, dopasowanym do swoich potrzeb, co eliminuje stres związany z obsługą obcej maszyny.

  • Oszczędzasz czas na naukę funkcji maszyny, dzięki czemu możesz w pełni skupić się na nauce technik patchworkowych.

  • Możesz od razu testować różne ściegi i ustawienia dostosowane do projektów warsztatowych, co zwiększa wygodę i płynność pracy.

  • Łatwiej będzie Ci dokończyć ćwiczenie we własnym domu, jeśli nie zdążysz podczas zajęć.

  • Na warsztatach często dostępna jest ograniczona liczba maszyn do wspólnego użytku, więc posiadanie własnej zapewnia większą swobodę działania i możliwość pracy we własnym tempie.

Ewa Dulewicz


P.S. Do szycia patchworków wystarczy zwykła maszyna do szycia - każda się nada.

A jakie są twoje doświadczenia?

Previous
Previous

Dbaj o swoją maszynę do szycia jak o swój samochód

Next
Next

Aplikacja z surowym czy z podwijanym brzegiem?