“POWÓDŹ NA URZECZU”
04.2025
wymiary: 120*84cm
180 godzin
technika: aplikacja z surowym brzegiem, haftowanie z wolnej ręki - len, poliestrowe nici. Technika ta czerpie nieco z koreańskiej techniki bojagi.
Portret ten jest kwintesencją Urzecza. Powodzie w tym regionie były istotną częścią życia jego mieszkańców. Wisła, niczym Nil, wylewała często, nanosząc na pola żyzne osady. Żyjący tutaj ludzie od pokoleń podporządkowywali swoje otoczenie i życie rytmowi napływającej i odpływającej rzeki.
Jeżeli przyjrzysz się dokładnie, być może zauważysz, iż postaci na tym portrecie, mimo wydawałoby się niesprzyjających okoliczności, uśmiechają się. Na drewnianej pychówce, po zalanych wezbraniem Zawadach, płyną moi dziadkowie — Krystyna i Antoni Gąsowscy (pierwsze postaci z lewej strony). Na podstawie historii mojej rodziny mogę powiedzieć, że jest to wiosenna powódź gdzieś między 1945 a 1947 rokiem. Za ich plecami rozciąga się Wisła.
Tak też zapamiętałam moją babcię — zachowującą spokój i pogodę ducha, nawet, wtedy gdy sytuacja na rzece wydawała się tragiczna. Za czasów mojego dzieciństwa zdarzały się duże wezbrania na Wiśle. W tym czasie wały zabezpieczały już nasze życie i mienie, ale dla mnie jako dziecka, woda sięgająca korony wałów była przerażająca.
Pamiętam jak któregoś razu, będąc u babci w odwiedzinach, wspięłam się na wał. Wtedy wydawał mi się bardzo wysoki. Chciałam przekonać się, dokąd sięga woda. Z przerażeniem odkryłam, że sięga korony wału. Nie widać było drugiego brzegu, tylko szary, brudny i spieniony nurt. Widok robił przygnębiające wrażenie. Dokładnie za moimi plecami, u podnóża wału, stał niewielki dom mojej babci. Ten, w którym mieszkałam, dzielił od wału jedynie kilometr. Byłam pewna, że to ostatnie chwile mojego życia. Spokój mojej babci dodawał mi otuchy. Ona przeżyła już nie jedną powódź w swoim życiu, przeżyła wojnę — była zahartowana.
Teraz gdy wiem, jak wymagające było życie moich przodków na Urzeczu, doceniam fakt, iż zostały po nich te fotograficzne pamiątki. Przetrwały nie jedną powódź, wojnę, wysiedlenie. Szyjąc ten patchwork, chciałam dołożyć swoją cegiełkę w zachowaniu tego rodzinnego dziedzictwa.

